Broń mnie przed samym sobą…

Broń mnie przed sobą samym – maszże dość potęgi;

Są chwile, w których na wskóś widzę Twoje księgi,

Jak słońce mgłę przeziera, która ludziom złotą,

Brylantową zdaje się, a słońcu – ciemnotą.

Człowiek większy nad słońce wie, że ta powłoka

Złota, ciemna jest tylko tworem jego oka.

Oko w oko utapiam w Tobie me źrenice,

Chwytam Ciebie rękami za obie prawice

I krzyczę na głos cały: wydaj tajemnicę! 

Dowiedź, żeś jest mocniejszy, lub wyznaj, że tyle

Tylko, ile ja, możesz w mądrości i w sile.

Nie znasz początku Twego; a czyż ludzkie plemię

Wie, od jakiego czasu upadło na ziemię?

Bawisz się tylko ciągle, badając sam siebie;

Cóż robi rodzaj ludzki? – w swych dziejach się grzebie.

Twoja mądrość samego siebie nie dociecze.

A czyliż samo siebie zna plemię człowiecze?

Jeden masz nieśmiertelność; my czy jej nie mamy?

I znasz siebie, i nie znasz; my czy siebie znamy?

Końca Twojego nie znasz; my kiedyż się skończym?

Dzielisz się, łączysz; i my dzielim się i łączym.

Tyś różny; i my zawsze myślą rozróżnieni.

Tyś jeden; i my zawsze sercem połączeni.

Tyś potężny w niebiosach; my tam gwiazdy śledzim.

Wielkiś w morzach; my po nich jeździm, głąb ich zwiedzim.

O Ty, co świecąc nie znasz wschodu i zachodu,

Powiedz, czym się Ty różnisz od ludzkiego rodu!

Toczysz walkę z szatanem w niebie i na ziemi;

My walczym w sobie, w świecie z chęciami własnemi. 

Ty sam na siebie wdziałeś raz postać człowieka, 

Powiedz, czyś wziął na chwilę, czyś ją miał od wieka?