Baczki i broda

Na wiosnę wszystko lepiej rośnie,

wszystko rozwija się z kopyta.

Fryzjer klienta grzecznie pyta:

– Baczki, pan, prosto chcesz czy skośnie?

 

Więc żądaj – skośnie albo prosto,

na wiosnę wszystko pięknie kwitnie,

fryzjer, chwyciwszy brzytwę ostrą,

i tak jak zechce baczki przytnie!

 

Kwitną krokusy i forsycje,

wkrótce popłynie woń akacji,

fryzjer jest panem sytuacji

i ma fryzjerskie swe ambicje.

 

Ogranicz krzyki i protesty,

wróciły grzdyle i rybitwy,

opanuj zbyt gwałtowne gesty,

fryzjer ma, a ty nie masz brzytwy.

 

Może ci przyciąć nawet w ząbki

albo nos urżnąć w jednej chwili,

na piękne wczasy do Porąbki

ci się wybiorą, co przeżyli.

 

Fryzjer ma własną swą manierę,

styl, z którym w zgodzie wszystko czyni!

Patrz, na ulicach tyle mini…

Poprawisz baczki polsilverem!

 

Smukłe dziewczęta mkną po bieżni,

świat aż pęcznieje od urody,

wszyscy od brzytwy-śmy zależni

z wyjątkiem tych, co mają brody,

 

a w brodach tajemnice skryte.

I fryzjer gapi się ponuro,

Gdy brodacz staje przed razurą

Niczym komandos wśród szarytek.

 

I przez lustrzaną taflę szyby

jeden drugiemu w oczy patrzy,

a fryzjer wzdryga się jak gdyby…

i czuje się jak gdyby słabszy.

 

A kaczki się pluskają w wodzie,

a ciepły wiatr nad miastem wieje,

a za optymizm i nadzieję

baczki składają ukłon brodzie.