Dekret

Siadł przy biurku satrapa, 

Mózg mu troski żre kret, 

Po głowie się podrapał 

I napisał dekret: 

 

Czas przez jeden śmiały nóg sus 

Wyrugować z Polski luksus! 

Odtąd kraj nas redivivus 

Musi wstrzymać wszelki wywóz. 

Sam rób wszystko, sadź i oraj, 

Reszta luksus jest od wczoraj. 

Primo: każdy obcy napój 

Zaraz z handlu powyłapuj. 

Czas, by wygnać z wszelkich sfer bat 

Smak zamorskich kaw i herbat. 

Gdzie zobaczysz obcy szampan, 

Wnet butelce szyjkę złam pan. 

Niechaj pije każde dziecko 

Polski szampan: “Ostrmecko”! 

Dalej każdy obcy zapach, 

Czy na nogach, czy na łapach, 

Czy na manie, czy na tacie 

W mig podlega konfiskacie. 

Kto kupuje obcą odzież, 

Skarb własnego państwa bodziesz, 

Porzuć “blues” dla swojskich kolęd – 

Wiwat suknie “made Poland” ! 

 

Dan w Warszawie w pierwszym roku 

Wielkiej Wojny… celnej. 

Pieczęć z dołu, pieczęć z boku, 

Podpis nieczytelny. 

 

Wstał od biurka rad satrapa, 

Rękawiczki wciągnoł “Nappa” 

Klnąc zagranic dziwny wabik 

Zdjął z wieszaka czarny “Habig” 

że zaś padał deszcz swawolnik, 

Wdział kalosze “Treugolnik”

I do domu autem Forda 

Pomknął, myśląc z miną lorda: 

Po cóż tuczyć Zachód starczy? 

Własny przemysł nam wystarczy!