Bieg

Radosny mój bieg po ciemnych parkach jesienią,

Kiedy na ścieżkach igliwie albo szelest liści,

I polany pod dębami pustoszeją,

Gasną sine oka telewizji.

 

Takiej lekkości kroków nigdy nie miałem,

Chyba dawno, chyba dawno w moje poranki ośmioletniego.

Uniesiony nad ziemią, napojony światłem,

Nie ustaję w napowietrznym biegu.

 

Nieżyczliwie mnie wita przebudzona jawa.

W dzień o lasce powoli pełznę, astmatyczny.

Ale noc mnie na długie podróże wyprawia

I tam, jak na początku, świat nowy i śliczny.