Nie tak

Przebacz. Byłem strategiem jak wielu tych co przemykają się

nocą koło ludzkich bdowli.

 

Obliczałem gdzie stoją straże nim odważyłem się podejść do 

zamkniętych granic.

 

Wiedząc więcej, udawałem, że wystarczy mniej, nie tak jak tamci,

którzy dają świadectwo,

Obojętni na wystrzały, pogoń w gąszczu i urąganie.

 

Niech mędrcy i święci, myślałem, całej ziemi dar przyniosą, a nie

językowi.

 

Ja chronię dobre imię, bo język jest moją miarą.

 

Sielankowy, dziecinny język, który wzniosłe zamienia w tkliwe.

 

I rozpada się hymn albo psalm przewodnika chóru, zostaje

kantyczka.

 

Niepełny był zawsze mój głos, inne złożyć chciałbym

dziękczynienie.

 

A szczodrze i bez ironii, tej chluby niewolnych.

 

Za siedmiu granicami, pod gwiazdą zaranną,

 

W mowie ognia i wody i wszelkich żywiołów.