Powinienem teraz

Powinienem teraz być mądrzejszy, niż byłem.

Ale nie wiem, czy mądrzejszy jestem.

 

Pamięć układa historię wstydów i zachwyceń.

 

Wstydy zamknąłem w sobie, ale chwila zachwytu

pręgą słońca na ścianie, trelem wilgi, twarzą, irysem,

tomikiem wierszy, człowiekiem trwa i powraca w blasku.

 

Ta chwila mnie podnosi nad moją ułomność.

 

Wy, w których się kochałem, zbliżcie się, przebaczcie mi

moje winy z uwagi na moje olśnienie waszą pięknością.

 

Nie byłyście doskonałe, ale dla mnie ten wykrój brwi,

to pochylenie głowy, ta mowa zalotna a wstrzemięźliwa

mogły należeć tylko do istot doskonałych.

 

Przysięgałem kochać was wiecznie, ale potem

słabło postanowienie.

 

Z migotliwych spojrzeń utkana jest moja tkanina,

nie starczyłoby jej na owinięcie monumentu.

 

Zostałem z nie napisanymi odami na chwałę wielu

kobiet i mężczyzn.

 

Ich nieporównana dzielność, ofiarność, oddanie

przeminęły razem z nimi, i nikt o nich nie wie.

Nikt nie wie na całą wieczność.

 

Kiedy o tym myślę, potrzebuję nieśmiertelnego Świadka,

żeby on jeden wiedział i pamiętał.