Spotkanie

Jechaliśmy przed świtem po zamarzłych polach,

Czerwone skrzydło wstawało, jeszcze noc.

 

I zając przebiegł nagle tuż przed nami,

A jeden z nas pokazał go ręką.

 

To było dawno. Dzisiaj już nie zyją

Ni zając, ani ten, co go wskazywał.

 

Miłości moja, gdzież są, dokąd idą

Błysk ręki, linia biegu, szelest grud – 

Nie z żalu pytam, ale z zamyślenia.