Kiedyś przyjdzie wielkie pogodzenie…

kiedyś przyjdzie wielkie pogodzenie

z półką na książki

z obrazem

(światło elektryczne – maleńki cud wyobraźni)

 

kiedyś przyjdzie wielkie zaspokojenie

głodu rąk i nóg

(moje stopy jeszcze ciągle bezczynne

po kostki zanurzone w filozofii)

 

i będzie cisza tak wielka

jak gdyby we wszystkich orkiestrach

umarły bębny

na anewryzm gwałtownego serca