Przypominam

jeśli umrzesz

nie włożę sukienki lila

nie kupię kolorowych wieńców

z rozszeptanym wiatrem we wstążkach

nic z tego

nic

 

przyjedzie karawan – przyjedzie

odjedzie karawan – odjedzie

będę stała w oknie – patrzyła

będę ręką machała

chustką wiewała

żegnała

w tym oknie sama

 

a w lato

w szalonym maju

położę się na trawie

na cieplej

i rękoma dotknę twoich włosów

i ustami dotknę futra pszczoły

kąśliwej pięknej

jak twój uśmiech

jak zmierzch

 

potem będzie

srebrno-złoto

może złoto i tylko czerwono

bo ten zmierzch

ten wiatr

który trawom wszeptuje uparcie

miłość – miłość

nie pozwoli mi wstać

i pójść

tak zwyczajnie

do przeklęcie pustego domu