we mgłę go wyprawiłam…

we mgłę go wyprawiłam

w deszcz co na rzęsach przysiadł

a opowiadał pięknie

o zakręcie rzeki

i dom rysował paznokciem

na gładkim blacie ulicy

i podawał mi kwitnącą przyszłość

jak owoc pomarańczy – na dłoni

 

we mgłę go wyprawiłam

w deszcz co na rzęsach przysiadł

samobójczymi kroplami

żeby opaść i zniknąć

wsiąknąć cieczą zieloną

w spragnione ciało trawy

stoję niezmiernie sama

na nagiej obcej ziemi