Kaczki

Po podwórku chodzą kaczki, 

Wszystkie bose nieboraczki, 

A w dodatku nieodziane, 

To są rzeczy niesłychane! 

 

Choć serdaczek, choć kubraczek 

Mógłby znaleźć się dla kaczek, 

A na nogi – jakieś kapce, 

A na głowy choć po czapce, 

 

Bo to zima akurat, 

Chwycił mróz i śnieg już spadł. 

 

Poszły kaczki do krawcowej: 

“Chcemy mieć kubraczki nowe, 

Zimno wszystkim nam szalenie, 

Pani przyjmie zamówienie. 

 

Lecz uwzględnić pani raczy, 

Że to ma być fason kaczy. 

Tu zakładka, a tu szlaczek, 

To jest coś w sam raz dla kaczek, 

 

Krój warszawski, bądź co bądź, 

Zechce pani miarę zdjąć.” 

 

Potem kaczki na Królewskiej 

Odszukały zakład szewski 

I już pierwsza kaczka kwacze: 

“Pan nam zrobi kapce kacze, 

 

Takie małe, zgrabne kapce, 

By na małej kaczej łapce 

Należycie się trzymały 

I na sprzączki zapinały.” 

 

Odrzekł szewc, bo nie był leń: 

“Zrobię kapce w jeden dzień.” 

 

Już nazajutrz poszły kaczki 

Do krawcowej po kubraczki 

I po kapce na Królewską, 

Ale wpadły w pasję szewską: 

 

Szewc zażądał pięć tysięcy, 

A krawcowa jeszcze więcej. 

“Bez pieniędzy, drogie panie, 

Dzisiaj nic się nie dostanie. 

 

Zapytajcie zręsztą dam, 

One to potwierdzą wam.” 

 

Kaczki kwaczą i tłumaczą: 

“Pieniądz nie jest rzeczą kaczą, 

Żadna z nas się nie bogaci, 

Nam za jajka nikt nie płaci.” 

 

Ale na to szewc z krawcową 

Powtórzyli słowo w słowo 

To co przedtem: “Drogie panie, 

Darmo nic się nie dostanie.” 

 

Z tej przyczyny kaczy ród 

Jest ubrany tak jak wprzód, 

A tu zima akurat, 

Chwycił mróz i śnieg już spadł.