Mops

W kuchni stał na stole klops. 

Mops do klopsa chyłkiem – hops! 

Gdy się najadł tak, że spuchł aż, 

Nagle zjawił się pan kucharz. 

 

Patrzy, blednie – nie ma klopsa, 

Rzecze tedy groźnie do psa: 

“Ja przepraszam pana mopsa, 

Pan mi tu za bardzo hopsa, 

Żeby pan nie dostał kopsa!” 

 

Na to mops wyszczerzył kły 

I odszczeknął bardzo zły: 

“Fe! A cóż to za maniery? 

Jeśli mam być całkiem szczery, 

Na mnie nawet pan nie dmuchnie, 

Bo i tak chcę zmienić kuchnię, 

A to głównie z tej przyczyny, 

Że nie znoszę siekaniny!” 

Po czym precz odrzucił sztuciec, 

Warknął, burknął i chciał uciec. 

 

Kucharz, widząc to, wpadł na psa, 

Porządnego dał mu klapsa, 

A na obied zamiast klopsa, 

Spożył – zły jak mops – rolmopsa.