Wakacje

Jest nas w domu ośmiu braci. 

Jeden czas od świtu traci 

Na łowienie ryb w jeziorze, 

Chociaż złowić nic nie może. 

 

Drugi zaraz się wybierze 

Do dąbrowy na rowerze, 

By zgłębiając leśne gąszcze 

Łapać żuki i chrabąszcze. 

 

Trzeci zwykle o tej porze 

Pływa łodzią po jeziorze, 

A dziś nawet przy sobocie, 

Spędzi cały dzień w namiocie. 

 

Czwarty – śpioch – niedługo wstanie, 

Żeby pójść na polowanie, 

Lecz że strzela nie najlepiej, 

Kaczkę pewno kupi w sklepie. 

 

Piąty wielką ma uciechę 

Kiedy w kuźni dmucha miechem. 

Kowal na to mu pozwala, 

Bo ma względy w kowala. 

 

Szósty, zamiast mnie tym razem, 

Wszedł na wieżę z ojcem razem, 

Żeby patrzeć jak najdalej, 

Czy się czasem gdzieś nie pali. 

 

Siódmy pobiegł drogą polną, 

Ale ja z nim pójść nie mogę. 

Mnie za karę wyjść nie wolno, 

Bo ja plułem na podłogę.