Rada

Starzec, któremu wyżarło już oczy 

Patrzenie w przyszłość służebną, rzekł, w drogę 

Puszczając syna: — Jedną dać ci mogę 

Radę — posłuchaj: zawsze bądź ochoczy,

Mój arcybłaźnie, siadać na krawędzi 

Stołka — z szacunku dla wielkiej hołoty, 

Co społecznością zwie się, lecz w zaloty 

Niechaj cię zbytnia pochopność nie pędzi

Ku prezydentom jej czci, ku marszałkom 

I ku ministrom jej honoru: pałką 

Wal tych obrońców moralności… Jeśli

Ta, którąś uczcił, obrazi się za to, 

Ciesz się: nadchodzi miłościwe lato, 

Co ciebie, pana, z rzędu sług wykreśli.