Siądź na kamieniu

Siądź na kamieniu, który się odłamał 

Z odwiecznych skał 

I przez potoku odwieczny szum 

Rozmawiaj z Bogiem.

 

Wiem: nie odgadniesz Jego tajemnicy, 

Ale usłyszysz z daleka 

Tajemnic pełne westchnienie, 

Którym On, wielki, miłosierny Pan 

Twym towarzyszy losom.

 

I zasłuchany w ten odwieczny szum

Potoku, niknącego z dalekich,

Poza światami skrytych gór,

Nie troszcz o swoje się jutro,

Albowiem nić jego przędzie

Na niewidzialnej kądzieli

Bóg.

 

Jeżeliś synem jest światła, 

Światłością będą twoje przyszłe dni, 

A jeśli w czas twych narodzin 

Płakała ziemia

Pod ciężkim brzemieniem mroków, 

Nie znajdziesz w sobie tej mocy, 

Ażeby z zaćmień gwiazd 

Wydobyć blask dla swych dróg.

 

Na czyn się nie sil i chęci oporu 

Folgi nie dawaj: 

Krzyk i gniew to druhy

Ludzkiego rąk podnoszenia 

Przeciwko temu, co jutro 

Ma się wypełnić…

 

Twym czynem

Siąść na kamieniu, który się odłamał

Z odwiecznych skal,

I przez potoku odwieczny szum

Rozmawiać z Bogiem

I ludziom krzyczącym i gniewnym

Nosić orędzie wieczności,

Pełne dalekich, tajemniczych westchnień,

Którymi wielki, miłosierny Pan

W dal towarzyszy ich losom.