Sonet III

Lęki! wzdychania! rozżalenia,

Przenikające nieświadomy

Bezmiar powietrza!… Hen! na złomy,

Na blaski turnic, na ich cienia

 

Stado się kozic rozprzestrzenia;

Nadziemskich lotów ptak łakomy

Rozwija skrzydeł swych ogromy,

Świstak gdzieś świszcze spod kamienia.

 

A między zielska i wykroty,

Jak lęk, jak żal, jak dech tęsknoty,

Wtulił się krzak tej dzikiej róży.

 

Przy nim, ofiara, ach! zamieci,

Czerwonym próchnem limba świeci,

Na wznak rzucona świstem burzy.