Księgi pierwsze – Pieśń XV

Nie za staraniem ani prze mą sprawę,

Miła, po tobie znam taką postawę;

Szukaj, jako chcesz, nie najdziesz przyczyny,

Chyba żeć milszy podobno kto iny.

 

A ja co mam rzec? Nie chcę się przeciwić;

Temu się jedno nie mogę wydziwić,

Skąd tę niestałość białegłowy mają,

Że się jako wiatr letni odmieniają.

 

Niedawne czasy, gdy mię poczytano

W liczbę fortunnych i za tego miano,

Który mógł wszystko otrzymać u ciebie,

A mnie się zdało, żem był wszystek w niebie.

 

Dziś inne wiatry przeciwko mnie wieją,

Straciłem wszystko za raz i z nadzieją;

Nie wiem, co mię za wiedźma osypała

I lichem zdradnych słów uczarowała.

 

Niech ci się, miła, wszystko dobre wodzi,

Z kimkolwiek przestać twoje serce godzi;

Ale rozeznać umiej przyjaciela,

A trudno naleźć masz jednego z wiela.

 

Nie dufaj temu, kto gładkość miłuje,

Bo ten na słabym gruncie się buduje:

Słońce jednako i padnie, i wschodzi,

Nam zawżdy z laty cokolwiek odchodzi.

 

A gdy czas przyjdzie ostatniej potrzebie,

Ledwe się najdzie, kto ciało pogrzebie.

Takiem ja chcę być przyjacielem tobie;

Lecz wolę, że ty płaczesz na mym grobie.