Tren X

Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała? 

W którą stronę, w którąś się krainę udała? 

Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona

I tam w liczbę aniołków małych policzona? 

Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe 

Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe 

Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem 

Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem? 

Czy, człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze, 

Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze?

Czyli się w czyścu czyścisz, jesli z strony ciała 

Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?

Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była, 

Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła? 

Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest, lituj mej żałości, 

A nie możesz li w onej dawnej swej całości, 

Pociesz mię, jako możesz, a staw’ się przede mną 

Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną!