Żony poetów

Żony poetów to te co mają

Jakby jeszcze jednego świętego na głowie

Który jednak nic gratis z nieba nie dostaje

A na widok szynki robi oczy krowie

 

Żony poetów wyganiają spod łóżka kurzu myszkę

W balii Pegaza myją ryżową szczotką

Księgę poety jak ministrant za nim noszą

Resztką ze stołu poety dzielą się z kotką

 

Żony poetów to są amazonki spod Pegaza znaku

Co walczą dla poety o atrament i cukier i papier

Żony poetów są między obłokiem a podłóg myciem

Ich rajski chleb jest piołunu obsypany makiem

 

One mają w sobie coś z ptaka i leśnej wróżki

Ich świata melon zielony daleko rośnie od ludzkich dróg

Od ludzi mają widły plotek które dziobią ich nóżki

Od poetów serca czerwony głóg