Jeździec

Uciekałem przed Tobą w popłochu,

Chciałem zmylić, oszukać Ciebie –

Lecz co dnia kolana uparte

Zostawiały ślady na niebie.

 

Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski,

Stratowałeś, stanąłeś na mnie.

Ległem zbity, łaską podcięty,

Jak dym, gdy wicher go nagnie.

 

Nie mam słów, by spod Ciebie się podnieść,

Coraz cięższa staje się mowa

Czyżby słowa utracić trzeba,

By jak duszę odzyskać słowa?

 

Czyli trzeba aż przejść przez siebie,

Twoim słowom siebie zawierzyć –

Jeśli trzeba, to tratuj do dna,

Jestem tylko twoim żołnierzem.

 

Jedno wiem, i innych objawień

Nie potrzeba oczom i uszom –

Uczyniwszy na wielki wybór,

W każdej chwili wybierać muszę.