Lisy

Nie pomaga, nie pomaga brom.

Znów podchodzą – już są blisko – tuż za ścianą…

Znów odbiegną, i zawrócą, i przystaną.

Znowu chyłkiem podchodzą pod dom.

 

Kożuch wdziej, pod jodłowy wyjdź strop!

Brom nie działa – nie myśl, nie myśl o noclegu.

 

Schyl się nisko, szukaj pilnie, a na śniegu

Lisi ślad odnajdziesz, lisi trop.

 

Za tym tropem, świątek smętny, idź!

Krętym śladem wszędy zdążaj za lisami.

Ucz się, ucz się – dolinkami, pagórkami –

Jak ci chadzać, ślady mylić, żyć.

 

Pójdź! Czy słyszysz? – szczeka w niebo lis,

Lis natchniony, spójrz, z miesiąca lis wykuty!

On ci wskaże dróżki swoje, przejścia, skróty,

Lisi rozum da ci, lisi zmysł.

 

Ucz się, świątku, wiedzy lisiej, ucz!

 

Ucz się ziemi, mroku, szmeru, ucz się wiatru!

Podchodź boczkiem, chyłkuj lisio i wypatruj,

A przemyślnie kołuj, mądrze klucz!

 

Lisim tropem, z mordą lisią śpiesz,

Lisim chodem zdążaj, świątku frasobliwy!

Lis ci zdradzi sekret słodki i straszliwy:

Świat – królestwo twoje, wzdłuż i wszerz!

 

Pójdź, nie zwlekaj, nie pomoże brom!

Za szybami – patrz – swoboda, nocka lisia…

Nie odkładaj – śmiało za mną – jeszcze dzisiaj,

Pod sąsiada podejdziemy dom…

 

Tędy… tędy …w ślepiach gra ci błysk…

Prędzej… prędzej… pagórkami… dolinkami…

Spadaj… chwytaj… rwij zębami… pazurami…

 

Nie krzycz, nie krzycz! Jam natchniony lis!