Dzisiaj

Ponad skup, zbyt, nieświeży nabiał

Ponad galówek reżyserią

Czas porozmawiać

Serio?

Czy zawsze musi nas jednoczyć

Ból wieki, głód, strach

W stężałe oczy tłumu piach

Orzeł i reszka

Do opchnięcia

Przez byle kogo, byle komu

Czy potrafimy zamieszkać we własnym domu?

Potoczny, teraźniejszy czas

Bez heroicznych wykładni

Właściwie nie dotyczy nas

Bośmy odświętni albo żadni

Bardzo boleśnie nas uwiera

Głupie pytanie

Co jest teraz?

Co znaczy dzisiaj?

Jaki puls wypełnia naszych dni aortę

Idziemy

Chybotliwym mostem

Między legendą a komfortem

Dzisiaj, to nie jest zawsze w przededniu

Dzisiaj, to przez nas sadzone drzewa

Dzisiaj, to ciężar harówy powszedniej

Ale trzeba

Bo jesteśmy dorośli

Historii każdy liznął

Do ciebie mówię, pętaku

Co chcesz mnie uczyć patriotyzmu

Jak musztry w poprawczaku

Ponad skup, zbyt, tak samo smutno

Jest coś, co każe wstać i iść

Jeśli ma być piękniejsze jutro

Musi być lepsze

Dziś