Moja wolność

Moja wolność

Ja tak chroniłem cię

Najdroższy swój talizman

Moja wolności

Ty nauczyłaś mnie

Odchodząc jak mężczyzna

Byle stąd, byle gdzie

Wciąż oddalał się kres

Tej wędrówki przez czas

Tej wędrówki po nic

Jeszcze z tobą dzień być

W oczy wiatr – to twój znak

 

Moja wolność

Ja byłem cały twój

W moim samotnym gniewie

Moja wolności

Błazeński kładłem strój

By się nie wyrzec ciebie

Gonił mnie ludzki śmiech

Głupców złość, że z nich kpię

W tej wędrówce przez świat

Ja wiedziałem, w czym rzecz

Moja wolność mnie zna

Moja wolność ma mnie

 

Moja wolności

Kochałem siostrę twą

Na imię jej – samotność

Moja wolności

Rzucałem każdy ląd

Gdy tylko ktoś cię dotknął

Z głównych dróg zawsze w bok

Twoją ścieżkę gdzieś w mrok

Gdzie, już wiem, nie ma nic

Tylko płonący krzew

Tylko gorycz i gniew

Ale byłaś tam ty

 

Moja wolności

Zdradziłem podle cię

W wygodnej siedzę celi

Jaki to wstyd

Ty sama dobrze wiesz

Ale już na mnie nie licz

Teraz już będę tu

Mam tu swój dach i stół

Inna tu ze mną jest

Kocham ją – ona mnie

Mocne drzwi, gruby mur

Sam oddałem jej klucz

 

Moja wolności – żegnaj!

Moja miłości – witaj!