Sufit

Wyłączyłam

Absolutnie wszystko

Radio, pralkę, lodówkę, wentylator

W telewizji super-hiper widowisko

I bez bólu pogodziłem się z tą stratą

 

Nade mną sufit

Biały prostokąt

Na nim zacieku żółta plama

Środków przekazu mam już potąd

Przechodzę teraz na swój kanał

Lekka gorączka, sienny katar

Bardzo ułatwia mi przeżycie

Ja najpiękniejsze filmy świata

Oglądam na swoim suficie

Horyzontalną przybieram pozycję

Na nic mi teraz cudze fikcje

Bo ja się nie dam ogłupić

Ja się pogapię we własny sufit

 

Nic nie znaczy

Przymiotników febra

Że coś porno, że coś seksy, awangarda

Dla mnie każda się może rozebrać

Pod warunkiem, żeby była ładna

Nic nie znaczną

Eleganckie brednie

Zawodowych wymyślaczy mnie samego

Żaden cenzor tu nie ma z czego

Bo właściwie to nie ma z czego

 

Nade mną sufit…