Miło po listku rwać niepełną stokroć
I rozkochanych słów różaniec cedzić,
Miło przy ludziach było raz powiedzieć,
Że się kochamy, i mówić po stokroć.
Miło zabłądzić pod lipowe cienie
Z kwiatkami w ręku – i patrząc ukradkiem,
Wzajemnie mówić obrywanym kwiatkiem:
Kochasz!… i pani kochasz mnie szalenie…
Gdy nas różowa poróżniała sprzeczka,
A zgody ciągłe zabraniały świadki,
Pamiętasz, luba, jak te białe kwiatki,
Jeden mówił: nie – a drugi: troszeczka.