W Sztambuchu Marii Wodzińskiej

Byli tam, kędy śnieżnych gór błyszczą korony,

Gdzie w cieniu sosen, bożym strzeżonym napisem,

Stoją białe szalety wiązane cyprysem;

Gdzie w łąkach smutnie biją trzód zbłąkanych dzwony;

Gdzie się nad wodospadem jasna tęcza pali;

Gdzie na zwalonych sosnach czarne kraczą wrony;

Tam byli kiedyś razem i tam się rozstali.

 

A po latach wróconym ojczyźnie pielgrzymom

Bławatkami gwiaździste kłaniały się żyta.

Jechali błogosławiąc chat wieśniaczych dymom,

Wszyscy pod jeden ganek… Matka, siostra wita

Synów, braci, przyjaciół – są wszyscy! są wszyscy!

Przy jednym siedzą stole, przy czarach nalanych;

A wczoraj tak dalecy – a dzisiaj tak bliscy.

I nikogo nie braknie, oprócz zapomnianych.

 

Młoda Maria do tańcu każe stroić lutnie

I usiadła – spoczywa… Nagle do sąsiada

Rzekła: “Ach, kogoś braknie” – Tu podkówka utnie

W takt mazurka. – “On umarł!” – sąsiad odpowiada.

“Cichoż na jego grobie?” – “Słowików gromada

Śpiewa na srebrnej brzozie cmentarza tak smutnie,

Że brzoza płacze”.