Bojaźń, która leży u początku

O jakże jesteś związane miejsce mojego mijania z miejscem narodzin…

Zamysł Boga spoczywa w twarzach przechodniów,

a głębia jego podąża za tokiem powszednich dni –

Obsuwając się w śmierć, odsłaniam oczekiwanie

i oczy utkwione w jedno miejsce

i w jedno zmartwychwstanie,

jednakże wieko ciała zamykam i pewnik jego rozpadu

powierzam ziemi.

Ty wschodzisz nad nią powoli i zamysł Twój

nadal zrównywasz z powierzchnią każdego dnia

oraz z cieniem przechodniów na ulicach

popołudniową porą… w ulicach naszego miasta

pod zmierzch…

Ty, Boże!

Ty Jeden możesz ciała nasze odebrać ziemi z powrotem!