Agnieszka

Pan na jej duszę jak na harfę złotą 

Dłonie położył – i rzekł: Moją będzie, 

Biała jak owe najbielsze łabędzie, 

Gdy się w wód modrych kryształy oplotą. 

 

Niechaj gołębich swych skrzydeł prostotą 

Przed mego tronu wzbije się krawędzie 

I tam niech śpiewa jak ziemi orędzie, 

Bo dla mnie harfą jest jej dusza złotą. 

 

Więc miłująca i umiłowana 

Jak w glorię słońca szła w ogień dla Pana. 

Przez skry płomienne przeszła żarnych stosów 

 

Do rozzłoconych różanych niebiosów. 

I skroń dziecięcą u stóp zgięła Pana 

Ta miłująca i umiłowana.