Pijane szaleństwo (I)

Może kędyś się śmieje winograd gór stokiem,

W zielonej zawierusze pnąc piersią ku górze.

Lub przepychem wezbrany zwiesza się na murze

W cieniu samotnej willi, pijany swym sokiem.

 

Dojrzewając, wplątany między pnące róże,

Straszy złote motyle swym zielonym okiem,

Żywa zieleń spienionym leje się potokiem,

Zawieją gron soczystych; jako wierne stróże,

 

Piersiami – winogrady osłaniają ściany,

Pyszną słodką wichurą. Wonie i haszysze

Soczystych piersi jagód – wiatru wiew kołysze.

 

Śmieje się złotym okiem winograd pijany.

Przeźrocza, w zieleń wklęta czarna tkwi w łupinie,

I usta róż spłonionych śnią o słodkim winie.