Próżno wołasz… za nami upiorna gromada
Widm i cieni się wlecze, dusze nam targa
Ta zastygła w powietrzu, żałośliwa skarga,
Co gdzieś trumien otwartych ikrawędzie obsiada
Próżno wołasz… zajęła już Ananke blada
Nasze miejsca przy uciech biesiadniczym stole –
Więc wszystkie moje kwiaty zemrą na Twym ci
Jak mrze mrokiem zgaszona światłości kaskada.
I na wieki rozdziela nas Ananke blada…
Czyś słyszał strun porwanych ścichłe nagle głos
Czyś widział w proch strącone tęczowe motyle?
Ach – ja Ciebie pragnęłam, jako pragną rosy
Mrące kwiaty, zdeptane w gościńcowym pyle!…
A jednak rozdzieliła nas Ananke blada…