II (preludia)

Życie – to zwykłe życie, ciche, szare –

kiedy mnie w swoje chwyciło ramiona,

jak wampir z duszy mej wyssało wiarę,

tę krew, bez której dusza schnie i kona.

 

Nie ową wiarę dziecka, co się z trwogi

przed mściwym bóstwem w modłach prochu

ściele,

lecz tę, co każe wierzyć w dobre bogi

w olbrzymim życia władnące kościele.