Nie wierzę w nic…

Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie, 

Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów: 

Posągi moich marzeń strącam z piedestałów 

I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie… 

 

A wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem, 

Jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę, 

Widząc trud swój daremnym, marmury rozbite 

Depce, plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem. 

 

I jedna mi już tylko wiara pozostała: 

Że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym – 

I jedno mi już tylko zostało pragnienie 

 

Nirwany, w której istność pogrąża się cała 

W bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym 

I nie czując przechodzi z wolna w nieistnienie.