Gorycz zalewa duszę – – łamie – –
któż o Losach
postanowi – – czyje jest ramię,
co wstrzyma słońce w niebiosach
lub pchnie – –
Zgina się dusza
i w prochu się rozpada – –
miecz w dłoni się ukrusza –
słucham – – nie mówi nikt – – –
Żmiję, gada
widzę, co mi do piersi winie – –
jestem sam – – z zachodu, wschodu,
południa ni północy żaden głos – –
stoję sam – – ninie,
gdy wprzeciw – Los….
Rzeka – –
wezbrane nurty, mąt – –
przejść mam – nie widzę brodu –
przejść muszę!…
Ścieka
potem krwi każdym włos….
Olbrzyma widzę – siadł
jakoby w świata kąt
i zaparł drogę – –
tam idę – – w Blask mój krok – –
tam!…Jakiż wzrok!
Wzrok jego na mnie padł,
jak ślina smoka – – “cóż wiesz?!”
pyta – drwi –
przez krwi pożogę
nie kupię Słowa – – w targ krwi!…
Jak zwierz
patrzy – – wzrokiem przebija – –
u serca żmija,
nade mną olbrzym-kir – –
orłów skwir! – –
chorągwi wiew! – – –
Na rozpalone blachy postawiłem stopę,
w rękach toczę płonące kule ołowiane,
żar głowni pryska mi w brew,
w ustach gorzącą ropę
mam – – oto są wagi dane:
waż! – – – Ja sam,
sam ważyć mam…..
Jestem silny,
miecz mój ostrzony – –
bym nieomylny
był….
Czarne zasłony
na oczach – – i żadna dłoń
nie zdziera i wkoło nikt,
tylko ów olbrzym-kir, co słoni Blask – –
z podziemnych szycht
dym – – pode mną toń – –
skały, stawione w grzędę,
i orlich skrzydeł trzask – – –
Orły lecą – – –
O słońce!
Gdy konać będę,
ukaż mi orły lecące!…