Zasnąć już

Zasnąć już!…. Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,

posępnych widzeń krynicą jest bez dna –

zasnąć już, skłonić na nirwany łono

głowę płonącą, bez miary zmęczoną…

 

Przepłynął przez nią strumień myśli długi,

a jedna była smutniejszą od drugiej,

a wszystkie były smutne bezlitośnie – –

chcę spać, choć wiem, że ciągu myśli dośnię…

 

Ha!… Tłum okropny mar ciśnie się białych,

w szatach zwalanych ziemią i zbutwiałych,

tańczą wokoło z szalonym pośpiechem,

szyderczym w twarz mi wybuchając śmiechem

 

Widok ich trupich czaszek mię przeraża,

dusi mię zgniła, wstrętna woń cmentarza,

a ten śmiech strasznej ironii się wwierca,

jak tępa śruba, w głąb mojego serca.

 

Tłoczą się ku mnie ohydną gromadą,

trupie swe ręce na czoło mi kładą

i spróchniałymi szczękami klekocą

najokropniejsze z wszystkich pytań: Po co!?…