Ballada o Aronku

 Posunięcia? Zgoda, lecz przykro,

gdy kiepski posunięć wynik.

żył sobie Aronek Mikron,

ni żyd, ni chrześcijan, ni cynik.

 

Mają – pań wie – sklep na Wielkiej,

“Polonia” – ten z galanterią,

gdzie Aronek sprzedawał szelki,

lecz nie brał szelek na serio;

 

bo coś mu się śniło po ciemku,

coś niby sława – nie sława,

że w końcu napisze poemko

i cała przeczyta Warszawa.

 

Wieczorem, jedząc bajgełe,

z uporem b. bohaterskim

myślał: “Tamten był Eiger,

a przecież został Napierskim;

 

ten był Baumritter, Rozenbaum,

a teraz jest sam Słonimski –

mam: jeszcze jeden! Machonbaum,

a teraz figura: Gałczyński.

 

Ja też mam serce natchnione

i horyzonty szersze”.

Tak sobie myślał Aronek,

myślał i pisał wiersze.

 

Lecz mu się nie podobały

i we łzach nierzadko moknął,

i darł szpargały w kawały,

i garściami rzucał przez okno.

 

Aż rzekł mu pewien literat:

– Po cóż te wiersze pań drze?

Niech je pań raczej pozbiera

i wydrukuje w ?Skamandrze”.

Więc choć to Aronka zawstydza,

idzie Aronek do Grydza.

 

Wiersz piórem przepisał wiecznem,

podpis położył: Mikrowicz;

boć rękę podadzą serdeczniej

polskiemu poetowi.

 

Grydz go w redakcji mierzy

okiem złośliwym i gniewnym,

myśli sobie: “Zyd nie żyd,

jednym słowem niepewny”.

 

– Niech pań się stąd wynoszą! –

krzyknął. – A wiersz do kosza.

 

Wrócił Aronek na Wielką,

smutny powrócił do domu;

i znowu sprzedawał szelki,

i pisał znów po kryjomu.

 

Aż rzekł mu pewien literat:

– Po cóż się pań tak głowi?

Niech pań te dzieła pozbiera

i poda Apenszlakowi;

 

pan żyd i on jest żydek,

ja żyd – my wszyscy Zydki,

pan idzie z fałszywym wstydem

wstydzić się. To wstyd brzydki.

 

Więc choć Aronka traf szlaka,

idzie do Apenszlaka.

 

Wiersz piórem przepisał złotem,

przepisał, podpisał: Mikron.

Za chwilę stał przed Pierrotem,

pachnącym jak śledź z ikrą.

 

Pierrot go mierzył i mierzył

okiem złośliwym i gniewnym,

myślał sobie: “żyd nie żyd,

jednym słowem niepewny”.

 

– Nie chcę mieć z panem kłopotu –

syknął. – Wierszyk do zwrotu.

 

Wrócił na Wielką Aronek

zgnębiony i zrozpaczony

i kupił sobie postronek,

i więcej nie słychać o nim.