Burza

Deszcz się w błoto leje smugowaty,

szyby krzyczą kroplami uderzeń,

chodnikowe poszarzały kraty

ciemną smugą deszczu błotnych zwierzeń.

I drzew czarnych ręce krzyżowane

na smużasty, perlny deszczu zaciek

z kroplociskiem się zwarły ł:uzdrgane,

z ścianą wody w stusrebrnej zapłacie.

Wypryskami z kałużastych kręgów

światy istot wyrzucone w górę,

w drogę mleczną, w długą, białą wstęgę

przebiegają tęczowatym sznurem.

Wiatr żylasty łomoce pięściami,

wiatr wyrywa pędem okna z zawias,

woła, ciągnie nas, ukrytych w domach,

nas – litery zamykane w nawias.

Rozmiotane pełnymi garściami,

przeciw ściętym huraganem róźom,

pędzą, pędzą słowa nie spełnione,

myśli moje obłąkane Burzą.