Don Kichot

Z. którego dziejow czytać się uczyłem,

rycerzu, piosnkę zasłysz i tobie.

C. K. Norwid

Południe kiedy wróble kąpią się w piachu

w traktach wybuchających pyłem przechodzi rycerz

dym jałowców strzela zapachem z dachów

lisy patrzą spod rzęs wyblakłych ludzie chytrze

zbierają skwar ciężki do sakiew oczu

koń drewniany wydyma kurz jak żagle

krokiem każdym odrzuca ziemię tocząc

kule piachu w obłoki wybija nagle

taktem kroku spada znużenie w oczy

twarz czernieje wichrem cieniem oczy gasną

obojętność bije w pancerz szkłem stłuczonych spojrzeń

oczy wystrzały nieba z rozmarynów dojrzę –

oczy wystrzały nieba chodzą powoli wśród marzeń

jedzie rycerz w rozpęk różowy jabłoni

miasta puste duszne od róż pogasłych

jedzie rycerz okna śpiewają koniem

dudnią ulice ogłuchłe ślepe miasta

uciekają jaszczurki łożyskiem rzek suchych

odpadają od stóp krokami kamienie miast

jedzie rycerz o sercu wielkim i głuchym

pancerz odbija co noc rytmiczne salwy gwiazd

jedzie rycerz w obłęd szerokich obłoków

w wytrysk winnic słońce zasiane winem

w noc urojeń dzwonów błyszczące toki

w księżyc pusty zagląda [w] okna nieznanych dulcynei