Hej, z drogi precz

W mojej ojczyźnie była wiosna

i maki kwitły w krople krwi;

w mojej ojczyźnie była wiosna,

słoneczna wiosna krwawych dni;

warkotem werble w mózg nas biły,

w ulicach kroki w twarz kopały;

nahają kłamstwa serca pękły.

W stosach w nienawiść rozgorzałych

płonęły wieki serc i ducha.

“Die Strasse frei…”

kamieniem słów;

upadło kłamstwo błotem w twarz,

szeregi głów,

szeregi rąk,

kompanii śpiew:

“Die Strasse frei…”

a werbel tłukł,

po sercu tłukł,

po mózgu tłukł,

po ustach tłukł,

“Die Strasse frei…”

i werbli huk…

W ulicach krew…

 

po ustach, po sercach, po mózgach,

po głowach…

butami, butami kompania szturmowa.

 

pamiętasz?

z posiniałych warg

upadło tylko jedno słowo

(pamiętasz, Hans?) i tłum jak noc

nad twoją się wypiętrzył głową,

a potem w oczach słony piasek,

a potem w ustach

zapach krwi;

pamiętasz, towarzyszu Hansie,

słoneczną wiosnę czarnych dni?…