Rorate coeli

Spuście rosę, niebiosa, duchy nieobjęte,

i sztaby blasku białe, zwiastujące pieśni,

żeby, co żyje – życiem nie było przeklęte

i stało się jak światło w ciele – nie cielesne.

Spuśćcie rosę, niebiosa, fale mórz złotawe

i szczerość oczu, która jak zwierzęca – czysta,

a jeśli dzień – niech rośnie jak kolumny trawa,

a jeśli noc – niech będzie już noc wiekuista.

Spuśćcie rosę, niebiosa, rozróżnienie czynów,

i krople takie jasne, by koroną było

to, co jest nazywane za potęgę – miłość

i przez niedopełnianie pozostaje winą.

Spuśćcie rosę, niebiosa, fale mórz złotawe

na głowy pochylone, by to, co jest mądrość,

nie odchylało na dół jak po płatku płatek

ludzi do głuchych studni i pożogi lądów.

Spuśćcie rosę, niebiosa, aby elementy,

które są ku świętości, uczyniły świętym

i podsycane duchów płomieniem, powstały

jak łodygi wzrastania i owoce chwały,

a opadając liśćmi zwycięstwa jak złoto,

lot uczyniły dla nas albo nas dla lotu.