Teologia

To ty ciosami piorunów huczałeś

w kowadła zdrętwiałych źrenic,

że czaszki dla lęku były za małe,

a serca za wielkie dla ziemi.

To ty ciskałeś z dłoni jak orkan

kule ogniste na krągły strop,

a w drogi ludzkie sny i ruiny

dymiące jak twój świeży trop.

I zastygałeś w pogromów zgiełk

pośród wędrówek głuchych pokoleń,

aż osaczony lufami szkieł

stanąłeś kroplą wody na stole.

Czymże ty jesteś, gdy w świetle przygasł

ogień zodiaków sypanych z góry,

a natarczywy ciągle napływasz

w szkiełka – tętniącym jądrem komórek?