Tych miłości…

Tych miłości, które z nami

na strumieniach białych płyną,

co jak chmury nad głowami

czasem każą zapominać,

tych miłości jak zwierzęta,

co wracają w las od ludzi

węsząc z twarzą wyciągniętą,

zanim śmierć ich nie ostudzi,

tych miłości, które niosą

sok z korzeni w słońce liściem,

co jak puch dziewczęcych włosów

lekko rosną ku niebiosom,

nie wydepczą nienawiści.

Tych miłości, o, za wiele,

chociaż ziemia jeszcze twarda,

nad nią zawsze śpiewa szelest,

bo cóż ziemskość? – śmiech, pogarda,

bo coż zbrodnia? – tylko mocniej

za bijące morzem strumień

kochać każe, że ślad głupi

jak ten olbrzym, co się upił,

co gdy wstanie, to zrozumie.

W nas, co jak pomników głazy,

z tych miłości mocno rośnie

przez te czasy, nad te czasy,

ponad nami – czas miłości.