Wieczory

Deszcz zrywa dzisiaj margerytki gwiazd

codziennie wieczór przyjeżdża w pustych tramwajach

siada na ślepych ławkach zasypanych w zmierzchu

nie trzeba kroków którymi można noc krajać

usta gasną w dusznic obrzmiałym powietrzu…

Codziennie wieczór sypie niebo w gęste oczy

drzewa – żałobne motyle trzepią trwożliwie

więdną przechodnie samotni w werblach ulicy

asfaltowymi rzekami noc chodzi

czy wiesz?

mostem przepływał pociąg w laskocącej groźbie

w szybach wisiało światło zmętniale i duszne

pociąg…

przynosił w oknach tysiące twych spojrzeń…