Ziemia

Ziemia miłości, ziemia ludów święta

jest jak długa niepamięć, jak jezioro mroku,

przez huragany mroźne czarnym lodem ścięta,

stoi w sobie milcząca jak w grobie wyroków.

Tak wypłoszeni z czasu, my, którzyśmy śmieli

Boga zwać po imieniu i ludzi po czynie,

myśmy czasów nie znali innych, nie widzieli.

a groza w nas przeminie, gdy życie przeminie.

My na środku lodowisk, nie znający domu,

pod śniegami – kamienie i pod gliną – głazy

ci sami katorżnicy my z kamieniołomów,

ścigani po ulicach i liczący razy

kijów ciężkich, wygnańczych, o! bo nas wygnały

jak sine ciała – z duszy, jak upiory – z ciała.

My po nocach u ściany chłodnej zaczajeni,

w krokach węszący śmierci, w drzew poświście – bata,

w ziemię świętą zamknięci jak w głuche więzienie.

O Panie apokalips! Panie końca świata!

znajdź głos swój i przybitych nad trumien obszarem

wywołaj; głos włóż w usta i w dłonie włóż karę.