Echo

Wśród swawolnej gonitwy w boru gęstwie starej 

Usłyszał faun rozkoszne słowo obietnicy 

Z gorących ust rusałki nagiej, śniadolicej 

I pobiegł swą radością huknąć w mroczne jary. 

 

I tchnął z swej piersi szczęścia szaleństwo ucieszne 

W fletnię, a dźwięk wylata szklaną, barwną kulą, 

Spada w jar, gdzie do stromych ścian karły się tulą 

I patrzą długobrode, zadziwieniem śmieszne. 

 

Chwytają bujające dziwo, cud tęczowy 

I jeden go drugiemu niby piłkę ciska… 

Kula grzmi echem, tłukąć się o skał urwiska, 

 

I łoskotem rozbudza uśpione parowy… 

A faun wziął się pod boki, porwany zachwytem, 

I hucząc śmiechem, w ziemię uderza kopytem…