Mali ludzie

Kocham was, mali ludzie, i szarzyznę smętną

Dni i izb waszych, w których trumna czy koleba

Nie odwraca wam myśli od grosza i chleba,

Zarobionego pracą pilną, acz niechętną.

 

Nieświadomość wyryła wam bezducha piętno

Na czole, co nie wznosi się do gwiazd i nieba,

Bo żadnej krasy życiu waszemu nie trzeba

I duszę na czar piękna macie obojętną.

 

Lecz choć jesteście, zda się, tak ślepi i głusi

Na wszystko, co urokiem snu i marzeń kusi

W dal cudu i zachwytu, ku przyrodzie-matce:

 

I wy macie krainę poezji, choć biedną,

I chowacie w swej duszy tęsknotę bezwiedną:

Skrzyneczkę z owsem w oknie swym i ptaszka w klatce.