Wigilia w lesie

I drzewa mają swą wigilię…

W najkrótszy dzień Bożego roku,

Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:

W okiściach, jak olbrzymie lilie,

Białe smereczki, sosny, jodły,

Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,

Snują zadumy jakieś mnisze

Rozpamiętując święte modły.

Las niemy jest jak tajemnica,

Milczący jak oczekiwanie,

Bo coś się dzieje, coś się stanie,

Coś wyśni się, wyjawi lica.

Chat izbom posłał las choinki,

Któż jemu w darze dziw przyniesie

Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,

Dłoniom gałęzi w upominki.

Las drży w napięciu i nadziei,

Niekiedy srebrne sfruną puchy

I polatują jak snu duchy…

Wtem bić przestało serce kniei,

Bo z pierwszą gwiazdą niebo rozłogów,

A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,

Wynurza głowę pyszny jeleń

Z świeczkami na rosochach rogów…