A choćbym cię, fujareczko…

A choćbym cię, fujareczko,

Cisnął w głębinę,

Lecieć będą twoje pieśnie

Przez wody sine…

Lecieć będą twoje pieśni,

Tęskliwe głosy,

Będzie serce tajać z żalu,

A oczy z rosy.

 

A choćbym cię, fujareczko,

Zagubił w boru,

Słyszeć będę twoje granie

W echach wieczoru…

Słyszeć będę twoje granie

W ponocnym szumie,

Będę chodził urzeczony

W smętnej zadumie.

 

A choćbym cię, fujareczko,

Rzucił w rozdroża,

Rozełkają się twym graniem

Te lasy, zboża…

Rozełkają się twym graniem

Te bujne kłosy,

Będą brzozy płakiwały.

Puściwszy włosy.

 

Zastąpiłyż mi twe pieśnie

Sierocą drogę.

Że ni jawą ich, ni we śnie

Minąć nie mogę…

Zastąpiłyż mi o wiośnie,

Rankiem u strugi,

Chodzą za mną, taj śpiewają,

Jak dzionek długi.

 

Chodzą za mną lasem, borem.

Chodzą rozłogiem.

Przestępują moje wrota

Lipowym progiem…

Przestępują moje wrota

Wieczorną ciszą,

Obsiadają niskie lawy,

Do snu kołyszą.

 

Wschodzi miesiąc, taj zachodzi

Na modrym niebie,

Jedna piosnka mnie obudzi,

Druga kolebie.

Jedna leci, jak skowronek,

Nad zagon miły,

Druga płacze, jak zazula,

Gdzieś u mogiły!