Robota Anioła Stróża

Gonił cię mój anioł stróż po świecie, o mój Drogi,

biegł wciąż za tobą przez lasy, przez łany,

potrącał cię ku mnie, zapędzał cię do mnie,

ciągnął za obie ręce, spychał z prostej drogi –

o miłości coś szeptał, bredził nieprzytomnie,

pachniał jak wytężone białe nikotiany…

 

Siedzący noc całą przy tobie na warcie

krzyczał głosem jak trąby złote i waltornie,

to znów o łaskę twoją modlił się pokornie,- 

zbawienie własne diabłom rzucał na pożarcie! – 

Wreszcie ciebie ślepego, ciebie niechętnego

zawiódł przemocą do mego pokoju,

gdzie siedziałam płacząca, Pan Bóg wie dlaczego,

jak to się zdarza czasami. – 

Wpuścił cię naprzód, sam został za drzwiami,

zatańczył w trumfie jakiś taniec boski – 

potem twarz zakrył szatą srebrnobiałą,

zamyślił się pełen troski

i jęknął z przerażenie nad tym, co się stało.