Teatr

Zza czarnej portiery wysuwa się

Dama w czerni i chustkę złotą w zębach ssie,

i głowę ciężką od czarnych myśli kołysze

na obie czarne strony

(smutna Dama wyjąca jak pies do miesiąca,

mącąca czarną ciszę). –

A spod zwojów jedwabiu złotego jak słońca

blady głupiec patrzy zaczajony,

dłoń w muszlę złożywszy nad uchem –

i trwożnie wsłuchuje się w kroki idące,

i płaszczy się na podłodze:

bo to wkracza czarny Wuj o jednej nodze

i staje w milczeniu głuchem… 

Nagle

rozwiewają się portier czarne żagle,

spada oliwna lampa jak żelazna śliwa

i wbiega Radość, Radość nad wyraz szczęśliwa.

Chwyta żałobną panią za fioka czarnego,

Głupca za rękę, Wuja za połę kaftana –

tak śmieje, tak śmieje, jakby było z czego,

dziewczyna zwariowana.