Zakochani nad morzem

Zakochani przechodzą patrząc sobie w oczy.

Opaleni, chudzi, wysocy.

Południe jest złote. Lecz dla nich jest czarne

od marzeń o nocy.

 

Idą prędko, poważni bez przyczyny.

Uciekają od ludzi, od hotelowych gości.

Tam, daleko, gdzie o miłości szumi ocean siny,

usiądą przy sobie jak posążki z gliny.

 

Powrócili. Zagubili się w tłumie.

Każdy się do nich uśmiecha, lecz nikt do nich mówić nie umie,

I tylko orkiestra jak siostra śpiewająca w dalekim kiosku,

tylko ona jedna ich rozumie.